Hetmański Mural

Writing, pisanie i malowanie na ścianach, powstało z pewnością  na  długo  przed  nastaniem  świata  antyku.

Klanowe przymierza malarstwa  jaskiniowego, pełne tajemnic nie do rozwikłania, służyły zapewne sferze  sacrum, nie tylko ekspresji  twórczej  jednostki  przykrytej  kopułą jaskini. Zaszyfrowane zoomorfizmy, arabeski  kropek, linii, kresek, kwadratów i prostokątów rodziły  się  na  ścianach chropawych i nieuładzonych,  z  wykwitami  kalcytu, zyskując  niemal trójwymiarową  tożsamość.

Suchy pigment był archetypicznie  stosowany,  podobnie jak dzisiejsze  farby w sprayu, zaś pierwszym szablonem była prawdopodobnie ludzka dłoń.  Stwarzając  symbol, przeistoczyliśmy  się z  animal  symbolicum (zwierzę symboliczne) w homo artifex (człowiek artysta).

Znaki ulicy Street  artu wywodzą się  z buntu przeciw opresyjnemu, uporządkowanemu  City  i systemowi oraz  uświęconej i często  zakłamanej, ale powszechnie  obowiązującej, estetyce. Jednak u  początków tego sprzeciwu wobec omnipotencji makrokosmosu  rozrastających się  bezlitośnie dżungli miejskich,  leży wielka sztuka. Zarówno ta misteryjna i pełna zagadek, skryta  za monumentalnymi  ołtarzami  prehistorii, jak i  dzisiejsza uliczna, która ostrzega, komentuje i recenzuje,  zyskując  czasem  widoczny wpływ na rzeczywistość. To  ona czasem  krzyczy i protestuje, kontestując zastany porządek, zmusza  do zmiany stereotypów i barier najtrwalszych, bo tych  umocowanych w głowach,  jakże często  nic nie  otrzymując  w  zamian. Te zawiłe  ścieżki i tropy prowadzą  nas  często na  pola  radości i  wytchnienia. Pytamy o sens i suspens,  stając przed  arcydziełami albo pośpiesznym tagiem na  murze.

Źródła tej sztuki leżą częściowo  w pop arcie, nowojorskiej  Factory Warhola, labiryntowym stories Keitha  Haringa, czy  neoekspresyjnej kapitale Jeana-Michela Basquiata.

Graffiti, początkowo spychane do niszy  gett ulicy, lekceważone i poddawane  penalizacji, obostrzeniom  i zakazom, z czasem bezceremonialne wdarło  się  na salony, a przyjęte  do galerii i  muzeów, wycenione  i  oszacowane hybrydowało z wściekłego  pitbula w  ładnie przystrzyżonego pudla. Zakapturzony bunt nocy stracił zęby, ale  nie  talent, wraz z  pierwszym milionowym  kontraktem. Stając  się  częścią  masowej, globalistycznej  popkultury, zyskał  wyznawców, rangę i własne  festiwale.

Jednak, baczność!  Uwaga!   Niech nas  nie  zmyli  czujne  oko!

Ów  bunt,  przeskalowany w konfekcyjne, wielkoformatowe kalkomanie, przeniesione  w mieszczańskie wnętrza mc dworków i loftów, karleje i  więdnie. Autentyzm uliczny  jest prawdziwym  świadectwem i najlepsza  dlań galerią, okiełznany przez skalę i  komercję,  świeci  fałszywym blaskiem, zmieniając   się w mdły, cekinowy bling bling .

Dziś, kiedy odwaga mocno staniała w  supermarkecie post / polityki, sięgają po urban art rozmaici polityczni macherzy, zarówno ostatniej, jak i pierwszej ligi, a artyści wykonują już tylko  kelnerskie  gesty,  licząc na suty napiwek. Niektórzy na tej wznoszącej  fali  tracą autorytet wraz z  wiarygodnością  i  szacunkiem, a także  cenną radość, jaką  daje prawda i sztuka.

Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Na szczęście,  są  jeszcze całkiem  nieświęci szaleńcy, gotowi za Banksym powtórzyć,  że są  gotowi  cierpieć  dla  sztuki i  paradoksalnie czerpać  z niej radość. E viva l’arte! (Niech żyje sztuka!)

Nasza szkolna próba malarska na hetmańskim  murku  wynikła z  długiego  namysłu i  analizy  nad  powyższymi zjawiskami i skomplikowaną, żywiołową  naturą Urban Artu, czasem beztrosko balansującego na  granicy kiczu i  wandalizmu.

W pierwszej  edycji Hetmańskiego Muralu Dziewczyna z Kwiatem, zaproponowana  przez Anielę Roman (1c), zyskała rangę  symbolu, tego czym jest i zawsze będzie Hetman miejscem, w którym młodzież zyskuje ostrogi  intelektu i świadomość tego, kim jest i co chce robić w życiu! Surowa, skromna, czarno biała sylwetka jest  znakiem piękna, prostoty i siły  wyrazu, definiując nie tylko rozkwitającą energię młodości, ale jej  stały wzrost w górę, ku światłu.

Kuchni samego  projektu nie zdradzę z uwagi na to , że być może  popełniłbym klasową niedyskrecję. Proszę zatem pytać Autorkę o źródła inspiracji, bo czasem  tak w życiu i sztuce  bywa, że żart, Witz urasta do rangi wyzwalającego symbolu.

Realizacja projektu: Aniela  Roman, Dominka Kowalska (1c), Karolina  Saramak (1b)

Ps.  W końcowej fazie znajdzie się niebawem realizacja Malwiny Bieniek (1c),  o czym w chwili sposobnej, niebawem. (PZ)