Z cyklu „Wspomnień czar”: O tym, jak to się stało, że „human” wylądował na wykładzie ścisłowca

Ciekawość może być nie tylko pierwszym stopniem do piekła, ale też krokiem   do zapoznania się z dziedzinami zupełnie dla nas obcymi.

O Hetmańskich Dniach Nauki dowiedziałam się stosunkowo późno. Nie ze względu na moje roztrzepanie, które zapewne też jest jedną z przyczyn, lecz dlatego, że jakiś czas nie było mnie w szkole, ponieważ chorowałam. Zdziwienie moje było niemałe, gdy po kilku dniach zobaczyłam ogłoszenie na facebookowym profilu ,,Hetmana’’, które dotyczyło właśnie tego wydarzenia. Pomyślałam sobie, że jest to pewnie jedna z wielu uroczystości, jakich  w naszej szkole jest mnóstwo. Lecz gdy Pani Urszula Żak na lekcji wychowawczej przedstawiła nam całą ideę i koncepcję tych dni, byłam zszokowana.

Szok ten wynikał, z wielu rzeczy, które przyszły mi do głowy. Po pierwsze: ,,Jak super, że szkoła pokazuje nam, w jaki sposób będą wyglądały wykłady na studiach, które już niedługo nas czekają’’. Po drugie: ,,Fajnie, że propozycji mamy wiele i możemy wybrać to, co nas interesuje. No i po trzecie: ,,Jak wyjdzie z organizacją? Przecież prelegentów ma być mnóstwo, a my musimy wybrać tylko kilku, na których wykłady się udamy”. Te myśli zaczęły kotłować mi się w głowie, jednak postanowiłam przyjąć zasadę, że ,,jakoś to będzie’’. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to wydarzenie zmieni moje myślenie o innych gałęziach nauki.

Na początku zostały przedstawione nam tematy tych spotkań. Wiele z nich mnie interesowało, lecz wybrałam tylko tych kilka. Problemy zaczęły się od momentu zapisów. Na każdy wykład było przewidziane 20 miejsc. Gdy dostałam listę zapisów do ręki, okazało się, że na wszystkie wykłady humanistyczne, które mnie interesowały miejsca zostały pozajmowane przez… ,,biolchemy’’. Pomyślałam sobie: ,,Świetnie, nic lepszego nie mogło mnie spotkać.” Ale wtedy przyszła mi pewna myśl do głowy i stwierdziłam, że to jest znak od niebios, żeby skorzystać z możliwości poznania czegoś innego, niż humanistyka, która jest moim kierunkiem. Popatrzyłam na listę jeszcze raz i zobaczyłam, że na wykład jednego z moich ulubionych nauczycieli, Pana Marka Kierzkowskiego, zostało jeszcze kilka wolnych miejsc. Długo się nie zastanawiając, wpisałam swoje nazwisko w puste pole. Temat zaciekawił mnie, gdyż wykładowca podjął się ukazania historii kobiet w naukach ścisłych.

Nigdy nie interesowałam się szczególnie edukacją z pogranicza matematyki, fizyki czy chemii, ale postanowiłam, że może być to ciekawy eksperyment, który  chociaż trochę oswoi mnie z tą częścią nauki. W końcu ciekawość może być nie tylko pierwszym stopniem do piekła, ale też krokiem do zapoznania się z dziedzinami zupełnie dla nas obcymi.

Gdy czas Hetmańskich Dni Nauki dobiegał końca, moim ostatnim wybranym wykładem była właśnie prelekcja naszego Pana Fizyka. Z sali wyszłam po prawie dwóch godzinach siedzenia i słuchania tej niezwykłej historii, o której opowiadał nasz wykładowca. W głębi duszy i na forum klasy przyznałam, że to było niesamowite doświadczenie, a historię o tym jak ,,human’’ wylądował na wykładzie ścisłowca, będę wspominać do końca szkoły (Zuzanna Świstek, 3a)

Poniżej także relacja TVL z Hetmańskich Dni Nauki:

https://tvl.tarnobrzeg.pl/2022/09/26/2022-09-23-hetmanskie-dni-nauki/